Ceny ziemi spadną?

Polacy kochają inwestowanie w nieruchomości. Ciągnie nas w tym kierunku nie tylko silne przywiązanie do własności, ale i słaba alternatywa pod postacią rodzimej giełdy papierów wartościowych. Wśród chętnie wybieranych „lokat” wysoko plasuje się ziemia rolna. To doskonały wybór dla osób, które chcą kupić i zapomnieć. Przynajmniej do niedawna tak było, bo wszystko wskazuje na to, że „skuteczna” polityka rządu będzie w stanie osiągnąć coś, bo przez ostatnie 25 lat wydawało się niemożliwe, czyli wywołać spadki cen ziemi rolnej.

Od czego zależą ceny ziemi rolnej? W małej części od zakupów spekulacyjnych, ale te są całkiem nieźle hamowane poprzez ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego. Pozostaje więc silny wpływ ogólnej sytuacji w rolnictwie, zamożności rolników, wysokości zbirów, cen płodów rolnych. Ostatnie lata były dla rolników dość dobre i nawet największe protesty nie zmienią statystyk. Protesty potrzebne są teraz, bo nierozważna polityka rządu może doprowadzić do poważnego kryzysu.

Ta historia zaczyna się już w zeszłym roku. Ukraina stała się ofiarą napaści wojsk rosyjskich a Polska stanęła w pierwszej linii obrony swojego sąsiada. Już wtedy pojawiały się głosy, że konflikt ten będzie się wiązał z olbrzymimi kosztami nie tylko dla jego stron, ale i dla państw je wspierających. Rolnicy obawiali się, że wojna spowoduje otwarcie naszych granic na płody rolne z Ukrainy. Politycy na czele z premierem Morawieckim i ministrem Kowalczykiem przystąpili do zapewniania rolników, że nie ma powodów do obaw, a ceny (szczególnie zbóż) na pewno wzrosną.

Jaka mogła być realna podstawa dla takich twierdzeń? Do wzrostu wartości polskiego zboża mogłoby dojść w wyniku braku na rynku zbóż z Ukrainy. W warunkach wojennych dochodzi do zniszczenia nie tylko środków produkcji, infrastruktury, ale i upraw. Czyżby polscy politycy wbrew medialnemu wsparciu dla sąsiadów zakładali, że Ukraina szybko poniesie znaczące straty?

Drugi scenariusz zakłada celowe manipulowanie cenami, aby zarobić handlem na zbożu sprowadzanym z Ukrainy. Opozycja jak i rolnicy oskarżają o to podmioty powiązane z politykami władzy. Skoro na rynku była przestrzeń do skupu zbóż, to rolnicy trzymający swoje plony we własnych silosach ułatwili importerom szybką i zyskowną sprzedaż zboża przywiezionego zza granicy. Bez wstrzymania się przez rolników ze sprzedażą magazyny przetwórców nie stały by otworem dla tak szerokiego importu.

Zarówno namawianie rolników do działania wbrew swoim interesom, jak i liczenie na szybkie postępy wojsk rosyjskich to scenariusze stawiające rządzących w bardzo niekorzystnym świetle. W dyskusji publicznej nie pojawia się jakikolwiek scenariusz, poza dwoma wymienionymi powyżej. Czy istnieje jakieś inne wytłumaczenie? Tak, ale zakładałoby ono że zdecydowaliśmy się na ratowanie Ukraińskiej gospodarki wiedząc, że nasza będzie ratowana środkami unijnymi. To standardowy w ostatnim czasie sposób rozwiązywania problemów. Coś nie działa? Dajmy dopłaty. Te unijne wymagają dobrych relacji z Unią, a chwalenie się nimi nie znajduje się na liście zwyczajów partii rządzącej.

W chwili obecnej rolnicy pozostali z zeszłorocznymi plonami, które dziś są warte połowę ceny z ubiegłego roku i z polami na których rosną już kolejne „kłopoty”. Podobne głosy płyną nie tylko od producentów zbóż, ale i od sadowników. Ich sytuacja również nie jest ciekawa. Branżowe portale donoszą o hurtownikach odmawiających zakupu polskich owoców, gdyż te z Ukrainy mogą kupić już zmrożone w bardzo korzystnych cenach.

Inwestorzy szukających dobrych okazji do zarobku trzymali kciuki za Ukrainę licząc na otwarcie się rynku naszego sąsiada tworząc nowe możliwości do pomnażania majątku. Duże obszary taniej ziemi to świetna lokata kapitału. Okazuje się, że taniej ziemi może być dużo u nas. Zamiast uczyć się ukraińskiego wystarczy dowiedzieć się jak działają licytacje komornicze, bo taki los może spotkać wielu polskich rolników.

Złośliwi powiedzą, że to wieś głosowała na swoją zgubę. Rolnicy nie do końca wiedzą kogo winić za swój los. Pojawiają się wśród nich głosy, że to hurtownicy wybrali zarobek zamiast patriotyzmu, ale część na szczęście dostrzega powiązania pomiędzy polityką rządu a wartością gotówki w ich portfelach. Mądry Polak, ale po szkodzie.

Czy ceny ziemi spadną? Jest to bardzo realny scenariusz. Już niedługo na polach polskich rolników dojrzeje zboże w ilości przekraczającej 30 mln ton. Pełne magazyny utrudnią nie tylko sprzedaż plonów, ale i import chociażby rzepaku, którego nadal nie produkujemy na swoje potrzeby wystarczająco dużo. Efekt domina może doprowadzić wielu rolników do upadku. Wszystko za sprawą polityków po raz kolejny mieszających się w coś, co do tej pory całkiem nieźle działało. Gospodarka centralnie sterowana może i nie da sobie rady, ale kto przy kierownicy ten choć przez chwilę będzie miał dobrze.

Zapisz się na newsletter!

To najlepsze źródło informacji o promocjach, organizowanych przez nas webinarach, a także cotygodniowe podsumowanie najważniejszych wiadomości z rynku nieruchomości, które trafi wprost na Twoją skrzynkę mailową.

Krzysztof Derdzikowski
Krzysztof Derdzikowski

Z rynkiem nieruchomości związany od 2006 roku. Doświadczenie zbierał podczas pracy dla największego biura nieruchomości w kraju, jak i podczas rozwijania lokalnych oddziałów kilku nowych firmy w branży. Aktualnie w fazie aktywnego budowanie kolejnej spółki działającej na rynku nieruchomości gruntowych. Autor branżowych tekstów i poradników w lokalnych mediach internetowych oraz drukowanych. Inwestor, pośrednik, doradca, szkoleniowiec. Prywatnie fan nowych rozwiązań IT w branży nieruchomości i marketingu internetowego.

Artykuły: 150

Dodaj komentarz