Krajowa Rada Izb Rolniczych zwróciła się do ministra rolnictwa z propozycją zmian w przepisach dotyczących przeznaczania gruntów rolnych na cele nierolnicze. Mowa głównie o ustawie o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Izby chciałyby brać udział i mieć wiążące stanowisko w sprawie zgód na zabudowę takich gruntów. Wniosek izb mógłby wskazywać na ich chęć do zaostrzenia przepisów, ale zdaniem ministerstwa to tylko pozory. Ministerstwo zaznacza, że to izby rolnicze w przeważającej większości opiniują pozytywnie wnioski wójtów i burmistrzów o przeznaczenie gruntów rolnych klas I-III na cele nierolnicze, nie biorąc pod uwagę przesłanek ochrony tych gruntów. Okazuje się, że to minister wbrew opiniom izby, odmawia wyrażenia zgody na zmianę przeznaczenia tych gruntów. Czyżby ministerstwo zdaniem izb działało zbyt rygorystycznie?
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi ma bardzo duży wpływ na kształtowanie zabudowy na gruntach rolnych. To od zgody ministerstwa zależy, czy grunty klas I-III można przeznaczyć w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego pod wykorzystanie inne niż rolnicze. Praktyką ostatnich kilku lat, wydaje się być zaostrzenie kryteriów, pod jakimi ministerstwo zgody wydaje. Jest ich tak niewiele, że wśród urzędników samorządowych, jak i firm odpowiedzialnych za przygotowywanie projektów miejscowych planów, krąży powtarzana w formie żartu plotka, że w ministerstwie zwolniono jedynego pracownika, który wiedział, jak owe zgody wydawać. Dla dużej części samorządów nie był to żart, gdyż brak możliwości przeznaczania gruntów rolnych pod zabudowę, blokuje rozwój wielu miast w kierunku sąsiadujących z nimi gmin, a na liście tej są chociażby Lublin, Rzeszów czy Białystok.
Ministerstwo nie godzi się na udział izb rolniczych w podejmowaniu wiążących decyzji o przeznaczaniu gruntów rolnych na cele nierolnicze. Decyzja ta jest spójna z obserwowanymi od dłuższego czasu kierunkami działań ustawodawcy. Ziemia, a szczególnie ziemia rolna klas I-III staje się coraz trudniejszym przeciwnikiem dla osób chcących budować. Nadal ma ona wartość dla rolników i rolnik nadal może na niej realizować zabudowę zagrodową, ale Kowalski z miasta może o domu na wsi tylko pomarzyć.
To powoduje jeszcze jedną ciekawą prawidłowość. Coraz częściej ziemia rolna o wysokiej przydatności dla działalności rolniczej ma wartość niższą, niż słabe grunty, których zabudowa nie jest tak skomplikowana. Póki co, gdyż nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zdecydowanie wpłynie na ceny gruntów. Te bez planu i położone poza obszarami uzupełnienia zabudowy stracą swoją atrakcyjność, a więc i część wartości. Jeśli myślisz o domu poza miastem, to jest to właściwy moment, aby plany przekuć w czyny. Za kilka lat, będzie to o wiele trudniejsze i na pewno droższe.