Katarzyna Pełczyńska z ugrupowania Polska2050 zapowiada złożenie w sejmie projektu ustawy, który ma wymóc na deweloperach podawanie do publicznej wiadomości cen sprzedawanych przez nich nieruchomości. Deweloperzy nie będą fanami tego rozwiązania, ale dla wielu klientów to poważne ułatwienie. Paradoksalnie może ono nawet spowodować wzrost sprzedaży.

Propozycja minister Pełczyńskiej zakłada kilka nowych obowiązków dla deweloperów. Jednym z nich ma być prowadzenie strony internetowej. Drugim podawania na tej stronie cen oferowanych mieszkań wraz z wszystkimi kosztami dodatkowymi, jak miejsce parkingowe. Wisienką na torcie jest obowiązek publikowania historii zmian cennika. Dla osób przygotowujących się do rozmów z deweloperem, właśnie ta ostatnia informacja może okazać się najbardziej cenną.
Co jeśli deweloper nie posłucha? Wtedy ma być on z urzędu ścigany przez UOKiK, który miałby możliwość nałożenia na niego kary w wysokości do 10% obrotu z roku poprzedniego. To rozwiązanie powinno w teorii zagwarantować przestrzeganie nowych obowiązków przez deweloperów, gdyż kara byłaby mocno odczuwalna, a nie tylko symboliczna.
To czy wprowadzenie podobnych rozwiązań jest słuszne, nie powinno być nawet przedmiotem dyskusji. Jest. Zawsze tam, gdzie ograniczona liczba podmiotów oferuje te same dobra czy usługi, istnieje ryzyko zmowy cenowej. Jawność cen może być bezpiecznikiem utrudniającym ten proceder.
Zwolennicy jawności cen na rynku pierwotnym podnoszą też, że konieczność pytania dewelopera o cenę wymusza podawanie swoich danych osobowych w sytuacji, w której nie wiemy, czy do zakupu dojdzie. To słuszna uwaga. Ciekawostką może być fakt, że z obserwacji osób zajmujących się szeroko rozumianym marketingiem wynika, że ukrycie ceny za procesem wymagającym kilku kliknięć znacząco obniża konwersję. Czy można zatem wnioskować, że deweloper woli sprzedać mniej, ale drożej? Oczywiście, że woli. Niestety interesem nabywcy jest zupełnie inny scenariusz.