Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się problemowi pustostanów w stolicy. Z przeprowadzonego przez nich audytu wynika, że w mieście nie jest źle, a lokale są cały czas remontowane i modernizowane, tak aby sprostać wymaganiom mieszkaniowym. Co prawda, NIK zauważył niedociągnięcia w uchwalonych przez miasto dokumentach, na podstawie których prowadzone i planowane są prace, jednak nie są to duże błędy. Głównie zwrócono uwagę na braki w definiowaniu kwoty czy terminu realizacji prac. Cała sytuacja brzmi dobrze, ale jak wygląda dokładnie?
NIK zaczął od podstawowego problemu, który nasunął się na początku prac. Czym jest „pustostan”? W polskim prawie ten termin nie został zdefiniowany. Na potrzeby dokumentów i prac władze miasta same zdefiniowały go, określając pustostanem lokal niezasiedlony.
Ile jest takich lokali w całym mieście? Trochę jest, dokładnie 9600 lokali, co stanowi blisko 12% ze wszystkich miejskich lokali mieszkalnych, a tych w całym mieście jest ponad 81 tysięcy. Co ważne, jedynie 30% z tych lokali to lokale z możliwością ich zasiedlenia. Pozostała część została wyeliminowana ze względu na bardzo zły stan techniczny lub lokalizację w budynkach przeznaczonych do wyburzenia.
Szczegółową kontrolę NIK przeprowadził w trzech dzielnicach: na Mokotowie, Pradze Północ i na Pradze Południe. Z kolejnych udostępnionych przez nich danych wynika, że na samej Pradze Północ jest blisko 20% pustostanów. Co prawda jest to najwyższy wynik z kontrolowanych przez nich dzielnic, jednak liczby robią wrażenie.
W latach 2020-2023 działania podjęte przez miasto zostały określane jako prawidłowe i odpowiadające założeniom. W ciągu tych trzech lat modernizowano, remontowano i poprawiano stan techniczny pustostanów, prawidłowo planowano wydatki i zasiedlano kolejne lokale gotowe do użytku. W tym czasie wydano blisko 220 milionów złotych na podjęte przez miasto prace, co przełożyło się na wyremontowanie ponad 4600 lokali i kompleksowe zmodernizowanie 39 budynków.
W ciągu ostatnich lat liczba pustostanów jednak systematycznie rośnie. Warto zaznaczyć, że mimo że liczba ta rośnie, zmniejsza się liczba osób oczekujących na pomoc mieszkaniową. W 2019 roku zapotrzebowanie na mieszkania było dwukrotnie większe niż liczba dostępnych lokali. Obecnie sytuacja ta wygląda zupełnie inaczej. Liczba rodzin i lokali jest na tym samym poziomie.
Mimo pozytywnego podejścia NIK do wyników kontroli liczba lokali, które nie trafiły do osób czekających w kolejkach na przydział, nadal jest spora. Część lokali niestety nie nadaje się do zasiedlenia, a co do części miasto zapewne zastanawia się nad sensownością jakichkolwiek inwestycji. W tym drugim przypadku mowa o mieszkaniach położonych w budynkach objętych roszczeniami dekretowymi. Mieszkania takie stanowią około 30% niezagospodarowanego zasobu. Niestety do rozwiązania tego problemu potrzeba jeszcze sporo czasu, gdyż kwestie reprywatyzacji nie tylko budzą duże emocje, ale i trwają wyjątkowo długo, gdyż spora część postępowań trafia na długie lata przed oblicze sądów.