Wiceminister rozwoju, Jacek Tomczak podał się do dymisji. Jest to efekt ujawnienia przez Wirtualną Polskę powiązań jego kancelarii notarialnej ze spółkami deweloperskimi. Informację tą przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych rzecznik ministerstwa. Miała ona zapaść w trosce o dobro i wizerunek resortu. Być może nieco dobra jeszcze im zostało, ale o wizerunku, nie ma nawet co wspominać.
Na łączenie biznesu deweloperskiego z władzami ministerstwa poprzez Kancelarię Tomczak, zareagował Polski Związek Firm Deweloperskich. Ich zdaniem próby takie są bezpodstawne i nieuprawnione. Związek twierdzi, że tylko nieliczni jego członkowie korzystali z usług wspomnianej kancelarii. Trudno, żeby korzystali z niej wszyscy, skoro kancelaria mieści się w Poznaniu, a deweloperzy budują też w innych miastach. W oświadczeniu znajduje się też informacja, że “wybór notariuszy obsługujących inwestycje w poszczególnych miastach jest suwerenną decyzją inwestorów i klientów”. To prawda, ale nie do końca. Sytuacje, w których to klient ma jakikolwiek wpływ na wybór kancelarii notarialnej są przez deweloperów skutecznie eliminowane.
Komunikacja ze strony Ministerstwa Rozwoju też nie jest idealna, a to wszystko za sprawą podobnych biznesowych powiązań samego ministra Krzysztofa Paszyka. On, podobnie jak i kilku innych prominentnych członków PLS-u jest związany z Fundacją Rozwoju, która to za pomocą spółek celowych zajmowała się biznesem deweloperskim.
Ministerstwo twierdzi, że “przykłada wielką wagę do transparentności i zgodności z prawem oraz zasadami etycznymi działań podejmowanych przez członków kierownictwa resortu”. Czy kierowanie resortem przez osobę żywo zainteresowaną procedowaniem rozwiązań prodeweloperskich jest transparentne i etyczne? Tak średnio, bym powiedział…